Psilocybina: czym jest śmierć ego?
Paul Stamets skończył 65 lat w lipcu ubiegłego roku. Nazywał to czasem „głębokiej refleksji”. Ostatnia faza życia, jak sobie z tym radzisz? Jak patrzysz na śmierć, na przejście do innego życia? Tak jako osoba religijna ma obraz tego, co się stanie, konkretnie lub nie, są też ludzie, którzy widzą tylko czarną dziurę w słowie „śmierć”. Sposób, w jaki patrzysz na śmierć, determinuje sposób, w jaki postrzegasz życie. Próbujemy sobie wyobrazić, jak to jest umierać. Myśli i uczucia, które otrzymujemy, są karmione „niewiedzą”. Człowiekowi trudno nie bać się niepewności. Czy żyjesz z wszechobecnym strachem, spojrzeniem skupionym na nieuniknionym? Żyjesz z głową w piasku, zaprzeczając kręgu życia, ponieważ nie możesz zaakceptować, że koniec oznacza nowy początek? Jak bardzo jesteśmy radośni, gdy witamy wśród siebie nowe życie? Narodziny są magicznym momentem świętowania i wszyscy cieszymy się z przybycia świeżej osoby pośród nas. Nadal uważam za niezwykłe, że wszyscy przeżyliśmy tę intensywną chwilę i nikt nie może jej opisać. Śmierć to coś, czego nikt też nie może opowiedzieć. Myślę, że śmierć to temat, nad którym wszyscy dużo pracujemy. Po części dzięki koronie jest być może jeszcze silniejsza świadomość, że to ciało jest delikatnym mechanizmem, który może zostać wyłączony nawet przez pozornie niewidzialną rękę. Nie jestem jeszcze tak stary jak Paul Stamets i jestem w innej fazie życia. Jak powiedziała mi starsza pani „to jeszcze się dla mnie nie zaczęło”. Śmierć to tylko kropka na horyzoncie. Jednak zdaniem mikologa jest to nasza własna odpowiedzialność i nasze przeznaczenie i musimy nauczyć się żyć w zgodzie ze swoją śmiertelnością. Jakkolwiek może to być trudne. Niedawno widziałem film, w którym źli władcy pięknej planety zniszczyli całe życie, wyłącznie ze strachu o własną śmiertelność. Naprawdę podobało mi się to, że postacie zdecydowały, że tak naprawdę wszyscy są częścią planety. Śmierć ”to to, co nazywają„ powrotem do Thry ”(nazwa planety). W ten sposób postrzegają umieranie jako fazę przejściową, w której wracasz do swojego pierwotnego stanu, jako część całości.
Psychodeliki i umieranie ego
Myśl, że pewnego dnia nie będę już tym „ja” (i że zawsze byłem czymś więcej niż tylko tym), udało mi się zbadać podczas podróży z psychedelikami. Grzyby magiczne w bardzo delikatny sposób wprowadziły mnie w poczucie, że „wszystko jest połączone”. Za każdym razem, gdy podróżuję, a nawet biorę mikrodawkę, to ważne wspomnienie wraca. W życiu codziennym często o tym zapominam. Zanim się zorientuję, ponownie słucham tego zawsze obecnego „głosu”, gawędziarza mojego własnego życia. Ta historia jest zbudowana z wszelkiego rodzaju doświadczeń, jakie miałem, myśli i uczuć, które otrzymałem i które teraz określają sposób, w jaki doświadczam świata. Znajduję się na śliskim lodzie, kiedy próbuję mówić o „ego”. Łacińskie słowo „ja” jest od wieków przedmiotem mylącej debaty. Bo jak mam mówić lub pisać o tym „ja”, kiedy to jestem ja? A może to nie ja, ale czy to coś innego? Te łamiące umysł pytania mogą być męczące i rozumiem, że czasami człowiek wolałby się upić, niż filozofować na ich temat. Mimo to zdaję sobie sprawę, że zbieram owoce, jeśli teraz zasadzę nasiona, które sprawią, że mój pokój będzie wzrastał wraz z umieraniem. Porzucenie ego jest ćwiczeniem, z którym człowiek zawsze się zmagał. Dzięki psychodelikom, ale także medytacji, można tego stanu doświadczyć. Coś, czego tak naprawdę nie da się wyrazić słowami. Sztuczka polega na zintegrowaniu go ze swoim życiem. Puszczenie tego „ja” oznacza uwolnienie się od tej złożonej mieszaniny pragnień, lęków i myśli. Jak podkreśla doktryna buddyjska, to ego stoi na drodze do doświadczania prawdziwej samoświadomości. Czuję, że ten gawędziarz powstrzymuje mnie na więcej niż jeden sposób. Ten, do którego się kurczę, ponieważ daje mi poczucie pewności, uznania, a jednocześnie jest przyczyną tylu cierpień.
Mooji, duchowy mówca, od którego dużo się uczę, ujmuje to w następujący sposób:
„Ja” sam jestem mistrzem-złodziejem. Ten ubrany w mundur policjanta, który wychodzi, aby złapać złodzieja - który jest sobą! Oczywiście złodziej nie zostanie złapany. Ten złodziej-policjant będzie biegał dookoła, dmuchał w gwizdek i udawać, że szczerze szuka złodzieja, ale nigdy nie wsadzi się do więzienia. Ego nie zabije ego i nie może go zabić. To jest nierealne! Więc ten złodziej, kto to naprawdę jest? To zmieniające kształt „ja”, gdy zbadane aby była tylko myślą - najbardziej intymną i pierwotną myślą, która się przejawia ”.
Potknięcie się jako droga do oświecenia: ostrzeżenie
Co się dzieje, gdy ta myśl znika, uczucie bycia „mną”? Czy to umiera? Dla wielu osób, które używają psychedelików, jest to ważna kwestia. Nauczenie się pozwalać „sobie” lub swojej tak zwanej tożsamości odejść całkowicie. Pozbyć się maski, zdjęcia, które zrobiłeś. To, co uważam za piękny obraz, to kropla, która spada z nieba, wędruje jako jednostka, w końcu rozpuszcza się w nieskończonym oceanie i łączy się z nim.
Tak zwana śmierć ego, czyli utrata ego, to zjawisko, którego wielu psychonautów szuka i jednocześnie najbardziej się obawia. Co to znaczy? Umieranie ego oznaczałoby, że uczucie, które masz o sobie, idea bycia „jednostką”, całkowicie zanika. Podczas intensywnego doznania psychedelicznego i medytacji można stracić ego. Od dawna fascynuje człowieka idea „umierania przed śmiercią”, czyli ćwiczenie umierania. Może zastanawiasz się, dlaczego ktoś chciałby doświadczyć tego przerażającego stanu.
Opuszczenie bezpiecznej wyspy swojej tak zwanej tożsamości i żeglowanie po nieznanych wodach wymaga odwagi i mądrości. Mnisi buddyjscy medytują latami i nawet wtedy nie zawsze udaje im się osiągnąć ten stan oświecenia. Psychodeliki mogą być niejako skrótem do tego celu. Z pewnością jest tu ostrzeżenie: tajemnica istnienia może stać się bardziej przejrzysta dzięki zastosowaniu psychedelików, ale jednocześnie mogą pojawić się wszelkiego rodzaju rzeczy, na które nie możesz się przygotować w żadnej możliwości. Będąc na powierzchni nie można już wrócić. Czy czujesz, że jesteś na to gotowy? Zobaczyć swoją ciemną stronę, wypuścić na powierzchnię rzeczy, które od dawna odkładałeś? Ponieważ nie możesz wrócić, musisz nad tym popracować. Dopiero wtedy zaczyna się praca. Chociaż zgadzam się z ideą, że ważne jest, aby nauczyć się radzić sobie ze śmiercią i stawić czoła narratorowi ego, który chce zachować kontrolę, rozsądnie jest dać sobie możliwość przetworzenia tej wiedzy i wyruszyć w drogę tylko wtedy, gdy jesteś gotowy. Nie ma nic złego w niższych dawkach podczas podróży, w przypadku których równie dobrze możesz uzyskać cenne i praktyczne spostrzeżenia w bardziej subtelny sposób.
Psilocybina jako sposób na naukę umierania
Badania kliniczne przeprowadzone na nieuleczalnie chorych pacjentach z rakiem i psilocybiną są obiecujące. Jak możesz przeczytać w książce Michaela Pollana „Jak zmienić zdanie”, psychedeliki są potężnymi środkami przygotowującymi na śmierć. Jednym z przykładów jest to kontrolowane placebo, randomizowane badanie, w którym 51 pacjentów z rakiem uczestniczyło w badaniu psilocybinowym. Mistyczne doznanie psilocybiny daje pacjentom, cierpiącym na lęk i depresję związaną z ich zbliżającą się śmiercią, inne spojrzenie na śmiertelność. Naukowcy są zgodni co do tego, że psilocybina jest „jednym z najbezpieczniejszych narkotyków, który ma tak wielki wpływ i wymaga tak niewielkiego użycia”. Nie mniej niż sześć miesięcy po badaniu, 80% uczestników, którzy otrzymali wysoką dawkę psilocybiny, nadal pozostawało pod pozytywnym wpływem efektów. W świecie medycznym jest prawie nie do pomyślenia, aby jedna sesja wystarczyła, aby dana osoba miała silne zmniejszenie objawów przez sześć miesięcy. Legalizacja psilocybiny jest gorącym tematem w kilku stanach USA. Jak to ujął Paul Stamets, wszyscy mamy prawo sami decydować, jak sobie radzimy z umieraniem. Dlatego bezpieczne stosowanie grzybów psilocybinowych przed końcem życia jest lub powinno być prawowitym sposobem pożegnania. Miejmy nadzieję, że ewoluujemy do punktu, w którym będziemy szanować swoje wybory. Legalizacja psilocybiny jako sposób na naukę radzenia sobie ze śmiercią, jako pierwszy krok do pełnej legalizacji. Oczywiście bardzo ważne jest, abyśmy traktowali te substancje enteogenne z szacunkiem. Jak mówi słowo, ukazują w nas boskość. Coś bardzo cennego, co pozwala spojrzeć na to życie z zupełnie innym, otwartym umysłem.
Czy podobał Ci się ten artykuł i lubisz sam pisać? Zawsze szukamy osób, które podzielają naszą pasję do produktów naturalnych, którzy również potrafią przełożyć to na świetne teksty. Mamy za to interesującą nagrodę. Wyświetl wszystkie informacje dla pisarzy.